08.05.2017 - poniedziałek
Xi'an
"Pan ma w plecaku nóż! Dwa noże!" Stanowczy głos młodej funkcjonariuszki na checkpoincie zmroził Starego. Rentgenik wykazał niedopuszczalne narzędzia. Jest wyniczek! Zepterowski scyzoryk bezapelacyjnie wędruje do depozytu. Gorzej z niezbędnikiem. Panie nie mogą sobie poradzić z uruchomieniem tego skomplikowanego sprzętu i łaskawie zwracają. Jeszcze tylko wpis do księgi depozytowej z podaniem numeru telefonu, podpis, naklejka na nożyk i adios.
Zacieniona alejka parkowa Muzeum Terakotowej Armii pozwala nieco odetchnąć od przedpołudniowego gorąca. Przed sezonem, a już dość sporo gości. Rolnik kopał studnię. Czy się wody dokopał - nie wiadomo, ale ładne rzeczy pod glinką wygrzebał. Jedynie słuszna władza zaraz na tym łapę położyła i kręci biznes jak się patrzy. I słusznie! Godna naśladowania promocja własnej przeszłości.
Rycerze zastygli w bezruchu, jakby za chwilę mieli ruszyć dalej. W swojej wewnętrznej ciszy cierpliwie patrzą na różnorodnie ubranych wędrowców. Roześmianych, gadających w różnych językach. Na niektórych skupionych, zamyślonych, próbujących w jakiś sposób przenieść się w przeszłość do epoki, która należała do żołnierzy z terakoty...
Tego się nie da opisać! Tu trzeba być i to zobaczyć!
"Ósmy cud świata", patronat UNESCO. Młody szybko wylicza te cuda: barszcz z uszkami, babcine pierogi, schabowy, bigos, naleśniki z serem, żurek z jajkiem, jajecznica na kiełbasie... No, te cuda się załapały...
Rozbrojenie rozbrojeniem, ale nóż trzeba oddać. Młody twardo negocjuje i po jakimś czasie sympatyczna funkcjonariuszka skądś tam przynosi zarekwirowany kozik. Kłania się nisko, przeprasza, że to tak długo trwało. Chyba osobisty urok Młodego to sprawił, bo wszyscy inni odbierają takie rzeczy gdzieś tam. Nikt specjalnie nie wiedział gdzie...